IN MEMORIAM



JÓZEF SZYDŁOWSKI-pierwszy dyrektor dębickiego gimnazjum(1863-1918)



            Rzadko bywamy na dębickich cmentarzach w celu tylko „przejrzenia” nagrobnych tablic. Przeważnie spoglądamy na nie przypadkowo, gdy zdążamy w kierunku grobów bliskich nam osób. A kiedy przypadkowo wzrok nasz pada na napotkany napis - w zadumie, ze zdziwieniem stwierdzamy że ten KTOŚ leży właśnie tutaj, na tym cmentarzu. W ten sposób ten przedziwny ogród dusz odkrywa przed nami jeszcze jedną ze swoich tajemnic. Tu spotykają się dusze bez względu na wiek, epokę, pokolenia. Praprzodkowie spotykają się ze  swymi potomkami i razem z niedawno zmarłymi powracają we wspomnieniach żyjących. Na dębickich cmentarzach znajduje się wiele grobów ludzi, których kiedyś znaliśmy lub tylko o nich słyszeliśmy. Najstarszą dębicką nekropolią jest Cmentarz Parafialny zwany Starym przy Parafii św. Jadwigi. Jest jak tajemniczy ogród w którym drzemie nie tylko tajemnica  przenikania się dwóch światów ale także historia miasta. Chodząc pomiędzy grobami, czytając daty, nazwiska trudno nie oprzeć się wrażeniu ze jest to miejsce w którym czas zamknął historię Dębicy w kamiennych tablicach. Georges Clemenceau napisał kiedyś Cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych. Refleksja ta odnosi się nie tylko do osób nam bliskich, ale czytając nazwiska na tablicach Starego Cmentarza uświadamiamy sobie że wraz ze śmiercią tych osób skończyły się pewne wydarzenia, epoki, nienapisane wiersze i niewywalczone idee. A ludzie którzy znajdowali się wewnątrz tych wydarzeń byli - w tym co robili dla innych - niezastąpieni.
Cmentarz Parafialny w Dębicy, ogród -  w którym ożywają wspomnienia, refleksje, obrazy różnych epok i wydarzeń.  Losy ludzi tu spoczywających jawią się w naszej pamięci, dzięki temu, co o nich wiemy, czytamy, mówimy. Tajemniczy ogród w którym drzemią najstarsi dębiczanie, ludzie którzy tworzyli historię miasta, wpływali na losy wydarzeń, przyczynili się do jego rozkwitu. Trudno mówić o historii miasta, regionu a przede wszystkim parafii bez wspomnienia osób którzy te historię tworzyli. Wśród nich są profesorowie dębickiego gimnazjum, najstarszej szkoły średniej otwartej w Dębicy na progu XX wieku. Wychowawcy wielu pokoleń dębiczan, którzy przekazali swoim uczniom nie tylko wiedzę ale prawdziwe wartości i nauczyli jak o nie dbać. Historia miasta to historia szkoły, historia najstarszej dębickiej szkoły średniej to historia miasta. Wszystkie bowiem wydarzenia które miały miejsce w Dębicy od początku XX wieku nie „działy” się bez udziału grona profesorskiego i uczniów.
            Chcąc przybliżyć sylwetki gimnazjalnych profesorów, którzy spoczywają na Starym Cmentarzu - a którzy wychowali wielu obywateli miasta i  kraju oraz zapisali się pięknymi zgłoskami w historii Dębicy - otwieramy cykl artykułów pod wspólnym tytułem IN MEMORIAM – Profesorowie dębickiego gimnazjum
 Otwiera go Józef Szydłowski –pierwszy dyrektor dębickiego gimnazjum.   O jego życiu prywatnym przed przybyciem do Dębicy wiemy niewiele.
Jego grobowiec znajduje się po lewej stronie głównej alejki prowadzącej od bramy głównej do kaplicy Raczyńskich.
            Dyrektor zmarł w wieku 55 lat na grypę hiszpańską popularnie zwaną „hiszpanką”. W 1918 roku w Dębicy na tę grypę zachorowało bardzo dużo dębiczan. Pogrzeb Józefa Szydłowskiego odbył się 26 września 1918 roku o godzinie 9 rano. Zwłoki zostały wyprowadzone z gmachu gimnazjum i przewiezione do kościoła św. Jadwigi na nabożeństwo żałobne, po którym zostały odprowadzone na Cmentarz i tam pochowane przy licznym udziale młodzieży i grona profesorskiego. Dyrektor był bardzo lubiany przez swoich uczniów oraz  podwładnych i prawie do ostatnich dni cieszył się dobrą kondycją i sprawował swoje obowiązki do samego końca.  Niestety choroba osłabiła go bardzo szybko, co uniemożliwiło mu dalszą pracę. Zmarł 23 września nie zdążywszy na dobre rozpocząć nowego roku szkolnego 1918/19. W pamięci swoich uczniów zachował się jako wspaniały człowiek, dobry ojciec dbający o powierzoną mu młodzież. Nauczycieli było tylko trzech. Dyrektor Józef Szydłowski[1] objął naukę języka łacińskiego. Był to człowiek młody, ok. trzydziestoletni, blondyn, średniego wzrostu, twarz uśmiechnięta, pociągająca, oczy jasne, pogodne. Przyjaciel młodzieży i wybitny pedagog. Z miejsca zyskał sobie naszą sympatię i zaufanie. Umiał zainteresować przedmiotem. Przy uczeniu słówek i gramatyki nawiązywał stale do jakiegoś szczegółu ze starożytności. Równocześnie, więc z nauką o języku zdobywaliśmy wiadomości z kultury i historii rzymskiej.
Dyrektor Szydłowski (w kapeluszu) w otoczeniu młodzieży gimnazjalnej
Dzięki wspomnieniom pierwszych uczniów dębickiego gimnazjum można odtworzyć  sylwetkę jego dyrektora oraz dowiedzieć się jakim był on człowiekiem, pedagogiem, przyjacielem młodzieży.
            Urodzony w roku 1863 w Horodence uczęszczał tam do szkoły elementarnej, po ukończeniu której wstąpił do gimnazjum we Lwowie a następnie w Kołomyi, gdzie w roku 1882 zdał egzamin maturalny i uzyskał świadectwo ukończenia gimnazjum. W tym samym roku rozpoczął studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Lwowskiego. Studiował filologię klasyczną oraz historię starożytną. Studiował w bardzo ciężkich warunkach dzielnie znosząc trudy studenckiego życia. Początkiem roku 1889 po ukończeniu studiów rozpoczął pracę zawodową na stanowisku nauczyciela. Pierwszą jego jednostką było niemieckie gimnazjum we Lwowie, skąd został przeniesiony do Jarosławia. Ożenił się z Heleną z domu Tomkiewicz, która zmarła w roku 1895. W tym samym roku ożenił się ponownie. Z tego związku na świat przyszła jego córka Helena. W 1900 roku Józef Szydłowski został służbowo powołany do dębickiego gimnazjum, które zostało założone dzięki staraniom władz miejskich Dębicy. Początkowo pełnił obowiązki jego kierownika, a następnie po złożeniu egzaminów państwowych w 1902 roku został jego dyrektorem. Zawód nauczyciela był wysoko ceniony w środowisku a przede wszystkim osoby sprawujące ten zawód cieszyły się autorytetem oraz szacunkiem społeczeństwa dębickiego. Niełatwo było zostać nauczycielem w tamtych czasach. Przechodziło się pewne szczeble” wtajemniczenia zawodowego” dziś powiedzielibyśmy- szczeble awansu zawodowego. Aby zdobyć pełne kwalifikacje w zawodzie nauczyciela a zwłaszcza nauczyciela gimnazjalnego w tamtych czasach potrzeba było wielu lat ciężkiej pracy oraz starannego przygotowania , nieraz przez kilka lat. Przez ten czas nauczyciel mógł pracować na stanowisku suplenta. Suplent - według początkowo obowiązujących przepisów prawnych -był doraźnie zatrudnionym rzeczywistym zastępcą nieobecnych lub brakujących nauczycieli . Praktycznie jednak suplenci mieli normalne obowiązki pedagogiczne które wypełniali bez żadnych uprawnień. Ponieważ uzyskanie w pełni wykwalifikowanych nauczycieli gimnazjalnych w szkołach prowincjonalnych nastręczało szczególnie dużych trudności toteż tam najczęściej zatrudniano niskopłatnych, niewykwalifikowanych w pełni suplentów. Suplent po kilku latach pracy i zdaniu egzaminów otrzymywał mianowanie na nauczyciela rzeczywistego a następnie profesora. Studia uniwersyteckie trwające  cztery lata wydawały absolwentów, którzy obowiązani byli zdać egzaminy przed Naukową Komisją Egzaminacyjną dla Kandydatów na nauczycieli Szkół Średnich. Na terenie Galicji takie komisje działały przy uczelniach wyższych  we Lwowie i w Krakowie. Egzaminy  które był zobowiązany złożyć absolwent uniwersytetu po studiach były wielostopniowe i bardzo trudne. Oceniane były jako trudniejsze od egzaminów zdawanych na stopień doktorski. Jeśli nauczyciel zaliczył taki egzamin  dobrze otrzymywał uprawnienia do nauczania danego przedmiotu w całym gimnazjum, natomiast jeśli słabo –jedynie w niższym w klasach od I do IV. Żeby zostać dyrektorem szkoły średniej potrzeba było mieć najwyższy stopień egzaminu przed Państwową Komisją Egzaminacyjną. O tym jak szybko Józef Szydłowski złożył taki egzamin i z jak wysokim wynikiem świadczyć może fakt, że już w roku 1902 został dyrektorem dębickiego gimnazjum. W środowisku mieszczan dębickich  J. Szydłowski znany był nie tylko jako dyrektor renomowanego gimnazjum dębickiego, ale przede wszystkim jako wielki społecznik. Od początku objęcia stanowiska dyrektora rozwinął swoją działalność nie tylko w dziedzinie pedagogicznej, ale wykazywał się energią i inicjatywami w miejscowej pracy społecznej i narodowej. Wśród społeczeństwa galicyjskiego miasteczka jakim na początku XX wieku była Dębica, dyrektor J. Szydłowski cieszył się dużym autorytetem. Świadczy o tym fakt, że nic w mieście nie mogło się odbyć bez zasięgnięcia jego rady. Cieszył się niewątpliwie dużym zaufaniem społeczeństwa skoro powierzono mu bardzo odpowiedzialne stanowiska. Dyrektor szkoły Józef Szydłowski sprawował w mieście funkcję członka Rady Gminnej, w pobliskich Ropczycach zaś Rady Szkolnej Okręgowej. Ponadto był okręgowym delegatem Wydziału Powiatowego do miejscowej Rady Szkolnej jak również Wydziału Krajowego do Wydziału Szkoły Przemysłowej Uzupełniającej w Dębicy. Był człowiekiem bardzo mądrym, o wszechstronnych zainteresowaniach o niezwykłej energii. A ponadto uprzejmy, dobry i wrażliwy na los innych. W młodzież wpajał miłość do Boga i Ojczyzny. Dbał o wychowanie religijne i patriotyczne młodego pokolenia. Świadczą o tym wypowiedzi absolwentów zawarte we wspomnieniach z czasów szkolnych znajdujące potwierdzenie w przemówieniu jednego z uczniów na pogrzebie dyrektora. Ze wszystkich zalet i przymiotów my młodzi ceniliśmy w ś.p Dyrektorze szczególnie Jego płomienne dla nas serce, które promieniem swoich uczuć ogrzewało całą atmosferę szkolną, które kierowało każdym Jego czynem dla nas podjętym. Wyznając szczytną zasadę Wieszcza: „miej serce i patrzał w serce”- realizował we wszystkich uczynkach dla nas spełnionych, a w osobliwszych chwilach, w czasie uroczystości szkolnych wymownie nas przekonywał, że urzeczywistnienie tej dewizy w życiu każdej jednostki zdolne jest stworzyć pełnię osiągalnego szczęścia społecznego. W ten sposób najistotniej przygotowywał nas, jako przyszłych obywateli do życia społecznego i we wspomnianej zasadzie podawał niezawodne lekarstwo na wszelkie niedomagania życia narodowego. 

Ta wypowiedź jest najlepszym dowodem na szczerość i uczciwość dyrektora Józefa Szydłowskiego w każdej dziedzinie pracy pedagogicznej i wychowawczej. Jako pierwszy dyrektor dębickiego gimnazjum swoją postawą i podejściem do obowiązków a przede wszystkim człowieczeństwem, wrażliwością i sumiennością dał solidne podwaliny pod pracę pedagogów dębickiej szkoły. Przedwczesna śmierć zabrała go z grona pierwszych profesorów dębickiego gimnazjum. Pogrążyła w smutku wychowanków i kolegów z pracy. Jego duchowy testament pozostawiony dla potomnych którzy po jego śmierci kontynuowali dzieło wychowania młodych dębiczan pozostawił ślady nie tylko we wspomnieniach absolwentów, ale także w ich czynach i postawie jakie reprezentowali w wielu uczelniach wyższych do których wstąpili po skończeniu dębickiej szkoły średniej kierowanej przez pierwszego dyrektora  Józefa Szydłowskiego. Z czasem gimnazjum przekształcało się w instytucję narodową w której rozwijano poczucie polskości, tożsamości narodowej i kształtowano postawę patriotyzmu. Szkoła zapoczątkowała organizowanie obchodów uroczystości narodowych w których brali udział wszyscy nauczyciele i uczniowie dębickiego gimnazjum. Właściwie z dębickiego gimnazjum wyszło wiele instytucji, które potem stanowiły główne miejskie ośrodki życia kulturalnego i społecznego Dębicy.  Nauczyciele dębickiego gimnazjum stanowili znaczącą grupę inteligencką wśród dębickiego mieszczaństwa.Ta elitarna grupa - nie bez powodu- stanowiła trzon inteligenckiego i finansowego wsparcia w środowisku mieszczan Dębicy. Nauczyciele animowali życie polityczne i kulturalne a także prowadzili działalność naukową.

Dzisiejsza  młodzież licealna nie zapomniała o swoich profesorach –tych sprzed stu lat i tych którzy odeszli niedawno- mogiły profesorów gimnazjalnych na Starym Cmentarzu w Dębicy są pod szczególną jej opieką. Przychodzą tutaj, modlą się nad nimi, palą znicze, składają kwiaty i starają się je sukcesywnie porządkować aby nie pokryły się zapomnieniem i niewdzięcznością. W 1924 roku grono profesorskie na grobie swojego pierwszego dyrektora postawiło pomnik i umieściło tablicę z transkrypcją.






 JÓZEF WYROBEK – profesor dębickiego gimnazjum i badacz dziejów Dębicy(1850-1924)


Wertując stare materiały dotyczące historii dębickiego gimnazjum, natrafiamy na nazwisko jednego z najstarszych nauczycieli  prof. Józefa Wyrobka. Nazwisko to występuje w różnych miejscach w/w dokumentów, co wskazuje na wszechstronne zainteresowania oraz udział profesora w wielu dziedzinach życia miasta Dębicy. Urodził się 18.03.1850 roku w Bestwinie w ówczesnym powiecie bialskim. Rodzice profesora pochodzili z kresów. Przekazali synowi twarde podstawy wychowania religijnego i narodowego, którym zasadom pozostał wierny do końca życia Uczył się w gimnazjum cieszyńskim, a następnie w gimnazjum Św. Anny w Krakowie. Tutaj też w roku 1872 zdał egzamin dojrzałości z wyróżnieniem. Podjął studia na wydziale filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalizując się jednocześnie w historii i geografii. Po ukończeniu studiów w 1876 roku przez 11 kolejnych lat pełnił obowiązki nauczyciela prywatnego. Swojej pracy nie ograniczał tylko do wykładów, ale spędzał wiele czasu ze swoimi wychowankami, zwiedzając z nimi Wilno, Warszawę, Zegrz nad Narwią i Podkarpacie. Podróżował również po Włoszech, rozwijając swoje zainteresowania światem i ludźmi. Państwową służbę obywatelską rozpoczął w roku 1887 w Nowym Sączu, a następnie Sanoku, Krakowie, Wadowicach, Brzeżanach i Stanisławowie. W roku szkolnym 1903/1904 rozpoczął pracę w Dębickim gimnazjum. Znany był w środowisku dawnej Dębicy jako człowiek wielkiej wiedzy, o gruntownym wykształceniu, oczytany i utalentowany w dziedzinie muzyki. Był również "duszą i motorem" miejscowych działań o charakterze społecznym, patriotycznym, oświatowym i filantropijnym. Jako jeden z założycieli i organizatorów Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" , był pierwszym jego prezesem. 
Członkowie Dębickiego "Sokoła"

Profesor Józef Wyrobek reprezentował w środowisku dębickim organizację charytatywną "Macierz Cieszyńska". Na rzecz tej organizacji przekazywał połowę własnej pensji nauczycielskiej. Mieszkał w jednym z pomieszczeń ówczesnego gimnazjum. Uczył historii, języka niemieckiego, geografii, kaligrafii i gimnastyki. Był wielkim przyjacielem młodzieży, spędzał wiele czasu z młodymi ludźmi, których bardzo lubił, a przede wszystkim rozumiał. Niejednokrotnie przywiązanie profesora wykorzystywali studenci, kierujący w jego stronę nieliczne wybryki, ale zawsze okazywali mu szacunek i sympatię. Być może dlatego też, choć odczuwał dotkliwe ich psoty, nigdy nikomu nie szkodził. Jako nauczyciel zachował się we wspomnieniach ówczesnych uczniów w jak najbardziej pozytywnych i sympatycznych rysach:
„Był to człowiek o niezwykle szerokich zainteresowaniach i wielkiej wiedzy. Trudno tu mówić o jakiejś jego specjalności. Wprawdzie domeną jego zainteresowań była przyroda, w równiej jednak mierze interesowała go filologia klasyczna, matematyka. geografia a wreszcie historia, której poświęcał  wiele studiów(…) zamknięty w sobie, niezwykle skromny, wielki jałmużnik, opiekun nędzarzy,a wśród nich jedynego żyjącego w Dębicy w opłakanych warunkach powstańca z 1863 roku. Najpiękniejszą cechą tego niezwykłego człowieka był jego głęboki patriotyzm. Umiłowanie ojczyzny i wiarę w odzyskanie niepodległości starał się i od święta i na co dzień wszczepiać w nasze serca, co nie było bez wpływu na kształtowanie naszych charakterów”.
Profesor Wyrobek posiadał encyklopedyczną wiedzę i niezwykłą łatwość słowa. Poświęcał swe wiadomości, talent i zapał nie tylko szkolnej, ale także publicznej edukacji. Swoim słowem i przykładem wychowywał społeczeństwo dębickie, podkreślając szczególnie solidarną ofiarność na rzecz całego narodu. Oprócz godności prezesa Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" był członkiem Sodalicji Panów oraz Koła Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych. Wrażliwy na krzywdę i ubóstwo innych, otaczał materialną i moralną opieką najbiedniejszych mieszkańców. Sam niejednokrotnie żył w skrajnej nędzy.

W czasie wojny 1914 roku "w najkrytyczniejszej dla mieszkańców chwili sam jeden spośród inteligencji, mimo ogólnej grozy i trwogi, pozostawiwszy w objętem inwazją mieście z narażeniem własnego bezpieczeństwa interweniował u władz wojskowych w obronie niewinnie podejrzanych współobywateli [...], a gmach gimnazjalny chronił od rabunku i pożogi"[2]. W czasie pożaru miasta wskutek podłożenia ognia przez wycofujące się wojska rosyjskie profesor z narażeniem życia ocalił budynek gimnazjum oraz "Sokoła".  W pamięci pozostał wizerunek człowieka w czarnym niezbyt zadbanym płaszczu bez guzików, w kapeluszu, z dużym czarnym parasolem. Chodził zamyślony i poważny. Mieszkał bardzo skromnie, wręcz biednie, ale nie zważał na wygody-jakby ich nie zauważał.W jego pokoju stało tylko łóżko nad którym wisiała kuchenna lampa naftowa  i krzesło. Przy słabym świetle lampy naftowej czytywał do późnych godzin nocnych. Praktycznie nigdy nie rozstawał się z książką, ciągle chodził zamyślony i stale robił jakieś notatki. Miał jednak w sercu wiele miłości i otwartości na drugiego człowieka. Swe pasje historyka przeniósł na pracę, którą wydał własnym kosztem jako: "Ważniejsze dokumenty do historii miasta Dębicy".
Jest to ogromna i mrówcza praca zawierająca zbiór dokumentów dotyczących miasta Dębicy, (np. przywilejów aktów prawnych, ugód, zapisów itp.). Jak wynika z publikacji dotyczących naszego miasta (np. monografia "Dębica. Zarys dziejów miasta i regionu"  praca zbiorowa pod red. J. Buszki i F. Kiryka.) wielokrotnie sięgano po opracowane przez prof. Wyrobka dokumenty. Wskazują na to przypisy zamieszczane w publikacjach. Niewątpliwie jest to cenna i ważna spuścizna pozostawiona przez dębicką inteligencję ówczesnych czasów, której reprezentantem jest profesor gimnazjum Józef Wyrobek.

7.01.1924 roku zasłabł i zmarł na schodach dębickiego gimnazjum w trakcie pełnienia obowiązków szkolnych. Został pochowany na Cmentarzu Parafialnym obok Kaplicy Raczyńskich po  lewej stronie od jej wejścia.

Grób Profesora Józefa Wyrobka
Młodzież składa wiązankę na grobie profesora J.Wyrobka
    


[1] Stańko A. Karpacka Brygada Leginów.Tuchów,1997 s.47



[2] A. Stańko, E. Skowron, Dębica w karpackiej brygadzie legionów. Legioniści w walkach o niepodległość i odbudowę kraju.Dębica, 2004 , s. 546-547


 JERZY ŻUŁAWSKI - pisarz, poeta, legionista


W starych "Sprawozdaniach Dyrekcji Gimnazjum w Dębicy" z roku 1932 znajduje się opis odsłonięcia okazałego pomnika nagrobnego Jerzego Żuławskiego, poety, eseisty, dramaturga. Opisowi uroczystości towarzyszą fragmenty przemówień ówczesnego dyrektora Gimnazjum Ks. Błażeja Kotfisa oraz zaproszonych gości. Wcześniej w tym miejscu 1915 roku odbył się pogrzeb Żuławskiego, zmarłego w wyniku epidemii tyfusu poety- legionisty.
   Znany jest młodzieży jako autor trylogii księżycowej : "Na srebrnym globie", "Zwycięzca", "Stara Ziemia", a starszemu pokoleniu jako autor słynnego testamentu- wiersza skierowanego do synów "Synkowie moi, poszedłem w bój..."  Jerzy Żuławski urodził się w 1874 roku w Lipowcu oddalonym od Dębicy 15 kilometrów, w rodzinie o silnych tradycjach niepodległościowych. Jego ojciec - powstaniec styczniowy dbał o patriotyczne wychowanie syna, który rozumiał doskonale na czym polega postawa bezgranicznej miłości do ojczyzny i przekazał ją swoim synom ruszając na wojnę w szeregach Legionów.
   Po skończeniu gimnazjum w Bochni Jerzy wyjechał na studia do Szwajcarii. Tęsknił za Polską, czemu dał wyraz w wierszu napisanym zaraz po powrocie do kraju: "Ziemio ojców! Jak dziecię skarżyć ci się będę, żem tęsknił za tobą na szerokim świecie"
   Po studiach podjął pracę jako nauczyciel w gimnazjum w Jaśle, gdzie uczył j. polskiego, niemieckiego, historii powszechnej, logiki i psychologii. Świadczyło to o wszechstronnym wykształceniu Jerzego. Jednak praca nauczyciela nie dawała mu zadowolenia. W liście do przyjaciela skarżył się niejednokrotnie, że nie daje sobie rady i poprawa uczniowskich zeszytów w których pełno było błędów stylistycznych nie wpływała dobrze na skupienie się nad pracą literacką. W Jaśle przebywał krótko, następnie przeniósł się do Krakowa ab6y na koniec zamieszkać w Zakopanem w willi "Łada".
    Z Zakopanego wyruszył w 1914 roku na wojnę, wstępując do Legionów. Jako pamiątkę po ojcu - powstańcu wziął ze sobą szablę, którą potem nad jego grobem odebrała żona by w 1939 roku przekazać ją synowi Jerzego- Juliuszowi.
    Z chwilą wyruszenia do Legionów zostawił w Zakopanem Żonę Henrykę oraz dwóch synów siedmioletniego Marka i pięcioletniego Juliusza - adresatów słynnego testamentu. Z wojny pisał listy do żony, w których ukazywał okrucieństwo i straszne zniszczenia: " Tarnobrzeg (...) a zwłaszcza Dębica wyglądają strasznie! Bezludne ruiny jak jakieś Pompei - zaledwie kilka wynędzniałych cieniów włóczy się po pustych ulicach. Domy spalone, kościoły podziurawione armatami."
   Jakby usprawiedliwienie przed tęskniącymi za nim synkami w tym właśnie liście zamieścił słynny wiersz- testament, w którym jakby przeczuwając dalsze losy Polski pozostawia wiarę że jego dzieci przejmą tradycje walki o wolność Ojczyzny.
   W lipcu 1915 roku był już bardzo chory. Wyraźnie tyfus dawał o sobie znać w organizmie. Pomimo tego jako oficer sztabowy wyjechał na front. Jednak w drodze zachorował tak, że jego stan nie pozwalał na dalszy transport do Krakowa. Pozostał więc w Dębicy, w wojskowym szpitalu zakaźnym. Gdy przyjechała żona aby go pielęgnować stan Żuławskiego był już tak ciężki, że po dziewięciu dniach zmarł 9 sierpnia.
    Pochowano Jerzego Żuławskiego na drugi dzień po śmierci na cmentarzu wojennym, który powstał w Dębicy w 1914 roku. Pomimo epidemii tyfusu, na pogrzeb przybyli prawie wszyscy mieszkańcy miasta, młodzież gimnazjalna i władze miasta. Na grobie Jerzego Żuławskiego postawiono krzyż dębowy. I właśnie taka fotografia z tym krzyżem widnieje w "Sprawozdaniach Dyrekcji Dębickiego gimnazjum".
   Przedstawiciel polskiego romantyzmu Lucjan Rydel oddał hołd Żuławskiemu w jednej z krakowskich gazet pisząc : " W biednej mieścinie, wojną wpół zburzonej, pełnej świeżych jeszcze gruzów i pogorzelisk, na uboczu gdzieś odludny, straszny dom (...) szpital zakaźny ; tam wśród ścian ziejących grozą i śmiercią, przez dwa tygodnie dogorywał samotny, od swoich ukochanych odcięty człowiek, który był jednym z najczystszych poetów naszego pokolenia."
      Oprócz wspomnianej Kosmicznej trylogii powieściowej w której zawarł wątki fantastyki naukowej z antyutopijną wizją rozwoju, Żuławski znany jest także jako autor dramatu alegorycznego "Eros i Psyche" adaptowanego i granego jako sztuka teatralna w polskich teatrach międzywojennych, oraz autor liryki erudycyjno-intelektualnej i patriotycznej' Z domu niewoli"
Grób Jerzego Żuławskiego na dębickim cmentarzu wojennym

       Co roku w rocznicę Odzyskania Niepodległości harcerze palą na grobie Jerzego Żuławskiego znicze i w pamięci zachowują wiersz- testament, który kiedyś pozostawił swoim synom, a dziś często młodzież  recytuje na uroczystościach 11 Listopada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz